Czasami odcinam się od znajomych, by popatrzeć z oddali, czy ktokolwiek chciałby mnie odnaleźć, czy ktoś by mnie szukał. Czasami kiedy jestem w tym stanie, i czekam ,aż ktoś uporczywie będzie chciał nawiązać ze mną kontakt, czekam żeby komuś zależało, żebym poczuła się przez chwilę ważna, czekam aż ktoś poda mi rękę i wyciągnie z tych fal zalewających mnie wspomnień, zmartwień i emocji - wiem, to nie zdrowe. A kiedy już cała jestem pod wodą, a widać już tylko moją rękę. Zdaje sobie sprawę ,że nikt za mną aż tak bardzo nie tęsknił. Ale mnie, brakowało siebie. Nie tej przeszłej, nie tej martwiącej się o przyszłość, lecz tej teraźniejszej mnie.. Więc co jakiś czas, sama wyciągam siebie na brzeg. Bo wiem też ,że jestem warta uratowania. Nie tylko ja, ty też. Więc sama siebie ciągnę na ten brzeg. Bo czasem trzeba sobie rzucić koło ratunkowe, i sobie pomóc, nie czekać na innych. Więc wracam tam, gdzie zaczyna się normalność, ale czym jest normalność w tym świecie ? Więc jestem nie normalna, ale się cieszę.
- skydelan